Michał Rembas w opracowaniu naszych wycieczek/na podstawie tekstu z GW

Liczący 147 km odcinek Wrocław - Paczków to fragment szlaku EuroVelo 9 biegnącego z Gdańska do Puli w Chorwacji. Niemal w każdej miejscowości na trasie są tablice informacyjne z symbolem szlaku (R 9) - na nich mapy, zdjęcia i obszerne informacje o lokalnych ciekawostkach. W tym roku urządzono też 16 miejsc postojowych z zadaszonymi drewnianymi ławami lub wiatami. Na ważniejszych skrzyżowaniach stanęły duże drogowskazy z odległościami. Zadbano i o wydanie przewodnika z kompletem dokładnych map, działa poświęcona szlakowi witryna internetowa (Eurovelo.pl). EuroVelo 9 to po prostu rowerowa nowa jakość!

Image
fot.m_r
 
W końcu znalazłem w Polsce szlak rowerowy z prawdziwego zdarzenia: ciekawie wytyczony i dobrze oznakowany, z miejscami na pikniki. Zaczęło się fatalnie. Gdy późną nocą stawiłem się na szczecińskim dworcu, kasjerka nie chciała mi sprzedać biletu rowerowego do Wrocławia. Okazuje się, że pociąg Tanich Linii Kolejowych roweru nie zabierze! Co było robić, pojechałem bez dwuśladu. Na szczęście udało mi się pożyczyć "górala" na miejscu.

 

Z Wrocławia, gdzie czekało na mnie już trzech tamtejszych rowerzystów, dotarliśmy pociągiem do odległego o 30 km Mietkowa. EuroVelo 9 biegnie tuż koło stacji - na słupach i drzewach są tabliczki z zielonym rowerkiem i symbolem R 9. Za wsią szlak prowadzi w pobliżu wysokiego wału Zalewu Mietkowskiego spiętrzającego wody Bystrzycy. Ten największy na Dolnym Śląsku sztuczny zbiornik leży na trasie przelotów gęsi, późną jesienią i wczesną wiosną ich wielkie stada zatrzymują się tu na wypoczynek. Jeśli nam się nie spieszy, radzę wdrapać się schodkami na wał i przejechać jego koroną, wzdłuż wody. Biegnie tędy ścieżka wśród dzikich róż.

Image
fot.m_r

Kilka kilometrów dalej, koło skrzyżowania w Maniowie, mamy świetnie zachowany kamienny obelisk ku czci niemieckich żołnierzy poległych podczas I wojny światowej. W pobliskim Garncarsku stoi zaś związany z II wojną obelisk na postumencie z czerwoną gwiazdą. Napis cyrylicą sławi bohaterów "naszej radzieckiej ojczyzny" (wiele takich pomników popada w ruinę - ten jest w dobrym stanie; kubistyczny w formie, ma niezłe proporcje).

 

Przed nami na horyzoncie masyw Ślęży. Wysoki na 718 m Śląski Olimp poznamy po sterczącym maszcie telewizyjnym. Tym razem nie będziemy go zdobywać na rowerze, choć jest to możliwe. Mijamy Sobótkę Zachodnią, przy wyjeździe z miasteczka odbijamy ok. 200 m w prawo, gdzie przy zalanej kopalni granitu, zwanej teraz Jeziorem Szmaragdowym, urządzamy postój. To urocze miejsce - wysokie granitowe ściany schodzą wprost do wody, tafla jeziora w słońcu ma wyraźnie turkusowy odcień. Woda jest niebywale przejrzysta, czasami można tu więc spotkać płetwonurków.

 

Im dalej na południe, tym bardziej pofałdowany robi się teren - trasa prowadzi u podnóża masywu Ślęży. W opuszczonym sadzie objadamy się czereśniami (na rosnące przy drodze zdziczałe czereśnie natkniemy się jeszcze kilka razy). Po 12 km, w Wirach, odbijamy od gór w kierunku Świdnicy (tu szlak się rozdwaja, alternatywny odcinek prowadzi do Dzierżoniowa).

***
Świdnica słynie ze wzniesionego po wojnie trzydziestoletniej Kościoła Pokoju. Piękna budowla "w kratę", o ryglowej konstrukcji, powstała na skutek ograniczeń narzuconych przez cesarza austriackiego: tutejszym protestantom wolno było wprawdzie wznieść świątynię, ale tylko z nietrwałych materiałów (o Kościołach Pokoju i o samej Świdnicy obszernie pisała Aneta Augustyn w "Turystyce" Gazety Wyborczej nr 8 z 2006 r. i nr 22 z 2005 r.). Za kościołem, na zapuszczonym poniemieckim cmentarzu znalazłem ciekawe metalowe kraty, którymi ogradzano niegdyś groby, i sporo zabytkowych pomników z XIX i początku XX w.

 

Moim zdaniem świdnicki rynek należy do najładniejszych w Polsce. Otaczają go gotyckie, renesansowe i barokowe kamienice z ozdobnymi fasadami. Niedawno odmalowane, wyglądają jak nowe. W narożnikach rynku stoją cztery piękne barokowe fontanny.

 

Miasto szczyci się gotyckim kościołem św. św. Stanisława i Wacława o barokowym wnętrzu i z najwyższą na Śląsku 103-metrową wieżą. W ratuszu działa Muzeum Dawnego Kupiectwa - mnie najbardziej spodobały się zdobne w secesyjne wzory kasy sklepowe sprzed 100 lat oraz kolekcja wag, miar i odważników (wtorek-piątek, godz. 10-15, sobota 11-17, wstęp 3,5 zł ). Przy ul. Niepodległości 21 mieści się prywatne Muzeum Broni i Militariów, w nim dziesiątki XX-wiecznych hełmów, bagnetów, karabinów, pistoletów i innego wojennego rynsztunku. Jego twórca i właściciel Stanisław Gabryś to prawdziwy pasjonat, eksponaty pościągał z wielu krajów, w dodatku niezły z niego gawędziarz - o każdym przedmiocie może opowiedzieć ciekawą historię (wtorek-niedziela, godz. 11-14, 3 zł).

 

Nocleg w świdnickim Ośrodku Sportu i Rekreacji przy ul. Śląskiej 36 (pierwsza doba 30 zł, następna 25). Po sutym śniadaniu ruszamy do Krzyżowej. Za miastem zjeżdżamy z asfaltu, szlak prowadzi polnymi drogami.

 

***
W Krzyżowej przy gotyckim kościółku z przełomu XV i XVI w. stoją na słupach drewniane kapliczki ze świątkami. Podobne "krzyżosłupy" widziałem na Litwie, ale skąd wzięły się na Śląsku? Okazuje się, że to prace studentów plastyki z Litwy, Białorusi, Ukrainy, Rosji i Polski, którzy przed paroma laty mieli tu warsztaty.

 

Obok kościoła stoi XVIII-wieczny pałac. Majątek w Krzyżowej, w 1867 r. kupił genialny niemiecki strateg, późniejszy pogromca Francji i współautor zjednoczenia Niemiec, marszałek Helmuth von Moltke. I odtąd posiadłość była rękach jego rodziny. Tu podczas II wojny światowej spotykali się przeciwnicy nazizmu z konspiracyjnego "Kręgu z Krzyżowej". Konspirację rozbiło gestapo, po nieudanym zamachu na Hitlera aresztowano i powieszono założyciela "Kręgu" Helmutha Jamesa von Moltke. W 1989 r. miała tu miejsce słynna msza pojednania z udziałem kanclerza Kohla i premiera Mazowieckiego. Obecnie w pałacu mieści się Międzynarodowy Dom Spotkań Młodzieży (178 miejsc noclegowych, Krzyzowa.org.pl).

 

Jadąc przez wieś, widzę jeszcze jedną postać z drewna - wąsaty mężczyzna siedzi na ogrodzeniu, w ręku trzyma lampkę, a nad głową sterczy mu zwyczajna miednica.

 

Za Krzyżową, w lesie, natykamy się na cmentarz ewangelicki. Jak wiele innych popadł w zapomnienie, dopiero od latach 90. zaczęli o niego dbać polscy i niemieccy uczniowie. Na ziemi leży duża kamienna płyta z wyrytym hełmem - to obalony pomnik żołnierzy niemieckich poległych podczas I wojny światowej. Na wzgórzu nieopodal cmentarz rodziny von Moltke, z dużym murowanym krzyżem. Helmuth James oraz Carl Benhard von Moltke spoczywają pod granitowym głazem, pozostali członkowie rodu pod prostymi betonowymi płytami.

 

***
Ze wsi Wieruszowa polne drogi prowadzą nas do Lutomii Dolnej. To bardzo przyjemny odcinek: wzdłuż szlaku zatrzęsienie chabrów, raz mamy z górki, raz pod górkę, do tego świetny widok na Góry Sowie. We wsi obok kaplicy stoi niewielki kamienny krzyż, pamiątka zbrodni sprzed wieków (w ramach ugody z krewnymi ofiary morderca fundował krzyż, który stawiano na miejscu zabójstwa). Niedaleko stąd do gotyckiego kościoła z 1476 r. - warto zobaczyć średniowieczną polichromię z Sądem Ostatecznym oraz barokową ambonę z postaciami ewangelistów. Wokół świątyni biegnie wysoki mur, w którym umieszczono stare płyty nagrobne. Natomiast z kościoła ewangelickiego pozostała tylko kwadratowa wieża w środku wsi.

 

W Piskorzowie odpoczywamy przy nowej wiacie. Za wsią stoi na zboczu kapliczka z figurą Chrystusa. Choć na trasie mijałem ich dziesiątki, ta jest jedną z ładniejszych - świeżo odmalowana, żółto-niebieska, z klasycystycznymi półkolumnami.

 

***
Miasteczko Pieszyce. W centrum barokowy pałac - dziś w prywatnych rękach. Jest w remoncie i możemy obejrzeć go tylko z daleka. Przed pałacem ciekawa brama ze stojącymi na wysokich kolumnach figurami Wenus, Apolla, Merkurego i Diany.

 

W pobliskiej Bielawie zatrzymujemy się na kąpiel przy zbiorniku Sudety. Pływają po nim żaglówki, na środku akwenu zarośnięta wyspa, prowadzi na nią most. I tam widać najwięcej plażowiczów. Mijamy wieś Jemna z pięknym murowanym krzyżem z czasów baroku. W Budzowie odbijamy na chwilę ze szlaku do Srebrnej Góry. Dojazd do niej to prawdziwa mordęga - straszny upał, a my musimy pokonać długi, stromy podjazd. Ledwo zipię, mało brakuje, żebym zszedł z roweru. Nad wsią wznosi się górska twierdza wzniesiona ogromnym kosztem w latach 1765-1777 przez Fryderyka II. Tak potężna, że nikomu nie udało się jej zdobyć. Kamienne mury zachowały się całkiem dobrze. W centrum otoczonej suchą fosą twierdzy wznosi się przysadzisty kamienny donżon z dziesiątkami otworów strzelniczych dla armat. A na niebie dziesiątki paralotni - Srebrna Góra to świetne miejsce do uprawiania tego sportu. Co jakiś czas widzę, jak kolejny paralotniarz ląduje na łące.

 

Z Budzowa kierujemy się na południe. Po 10 km, w Przyłęku, skręcamy z EuroVelo. Do tej pory pokonaliśmy ok. 90 km szlaku. Kierujemy się do Złotego Stoku, skąd zawrócimy do Wrocławia. Odcinek do Paczkowa, a potem do granicy czeskiej i dalej do Ołomuńca zostawiam sobie na jesień.

Image
fot.m_r

Wydany przez Dolnośląską Fundację Ekorozwoju Polsko-czeski przewodnik po szlaku z wykazem miejsc noclegowych i mapami, adresami sklepów i warsztatów rowerowych (ok. 13-14 zł) do kupienia tylko we wrocławskich księgarniach. Informacji o szlaku udziela Radosław Lesisz z Dolnośląskiej Fundacji Ekorozwoju, Wrocław, ul. Białoskórnicza 26, tel. (0-71) 343 08 49

 

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

W sieci

 

http://www.rowery.org.pl/eurovelo.html - informacje o EuroVelo w Polsce

 

12 szlaków EuroVelo. Pomysł na sieć 12 długodystansowych szlaków rowerowych zwanych EuroVelo zrodził się w 1995 r. w Europejskiej Federacji Cyklistów. To stowarzyszenie 48 organizacji z 36 krajów, propagujące komunikację rowerową. Biura federacji mieszczą się w Brukseli i Bremie. Przedsięwzięcie jest ambitne: długość tras ma wynieść 65 tys. km, na razie jest gotowych ok. 25 tys. Polskę przecina 5 tras, z zaplanowanych kilku tysięcy kilometrów oznakowano dopiero ok. 800 km. - Wszystkie szlaki EuroVelo muszą spełniać określone warunki - tłumaczy Radosław Lesisz z Dolnośląskiej Fundacji Ekorozwoju, która koordynowała prace przy odcinku Wrocław - Paczków. - Trasa powinna być przejezdna nawet podczas deszczu, ma się nadawać do pokonania rowerem turystycznym z bagażem, nie może prowadzić ruchliwymi drogami. Turysta powinien też mieć gdzie zjeść i gdzie spać.